Port zwany książką
Czy Twoja codzienność też wygląda jak niekończący się pokaz slajdów: telefon w dłoni, powiadomienie, scroll, kolejny samozwańczy ekspert od wszystkiego?
„Musisz to zobaczyć”. „Zobacz, co powiedział X”. „Nie uwierzysz, co się stało!”. Każdy komunikat brzmi jak alarm, każdy nagłówek krzyczy, że właśnie to jest ważne. Mózg pracuje na pełnych obrotach, ale coraz trudniej zrozumieć, dokąd w ogóle zmierza. Po godzinie scrollowania zostaje tylko znużenie, lekkie poczucie winy i dziwne wrażenie, że mimo całego tego informacyjnego bogactwa – nie wiemy zbyt wiele.
Ale można, a nawet trzeba zwolnić. Pomóc tu może ten magiczny przedmiot… książka.
To jedyne medium, które niczego od ciebie nie chce. Nie migocze, nie dzwoni, nie próbuje sprzedać kolejnego cudzego zdania. Nie walczy o twoją uwagę w algorytmicznej dżungli. Leży spokojnie, cicho, jak wierny towarzysz, który nie obrazi się, jeśli zajrzysz do niego jutro. W świecie, który próbuje zawłaszczyć każdą sekundę twojego czasu, to luksus na miarę prywatnej enklawy, którą rządzisz tylko Ty.
Nie chodzi o to, by „zaliczyć” klasykę ani o to, by stać się lepszą wersją siebie w pięciu krokach. Chodzi o coś znacznie prostszego – o reset. Kilka stron ciszy, w której twój umysł znowu może odetchnąć, zacząć działać po swojemu. Bez przerywników, bez komentarzy, bez tego cyfrowego szumu, który wmawia ci, co czuć i w co wierzyć. Książka nie jest obowiązkiem – jest filtrem. Dzięki niej odzyskujesz kontrolę nad tym, co wpuszczasz do środka.
Czytanie nie musi być długim rytuałem z kadzidłem i kocem. Dziesięć minut dziennie wystarczy, by złapać oddech i na chwilę odłączyć się od zgiełku. Może to być przygodowe fantastyka z Hobbitami, może być wciągający, mrożący krew w żyłach kryminał; reportaż pokazujący jak ciekawy i skomplikowany jest świat, esej pozwalający odkryć coś w sobie, a nawet powieść graficzna, gdzie słowo jest uzupełnieniem ilustracyjnego kunsztu.
Po kilku stronach zauważysz, że myśli wracają na swoje tory, że przestają rozjeżdżać się jak karty w przeglądarce. Książka działa jak siłownia dla mózgu – im częściej po nią sięgasz, tym trudniej ktoś później „wkręci” ci kolejną internetową bzdurę.
Faceci lubią mieć kontrolę. Wiedzieć, a nie tylko wierzyć. Książka to właśnie narzędzie, które oddaje ci ster – pozwala złapać dystans do medialnego chaosu, a przy okazji przypomina, że twoje zdanie naprawdę należy do ciebie.
Nie musisz czytać, żeby być lepszym. Nie musisz czytać, by robić wrażenie. Czytaj, żeby mieć spokój.
Bo w świecie, w którym każdy coś wciska, książka pomaga ci znowu myśleć samodzielnie.
Złap książkę. Złap reset.
Rafał Pikuła